Jak teraz będzie z moim życiem?Czy wszystko się zmieni?Po śmierci mojej siostry nie miałam już nikogo ważnego w moim życiu.Rodzice umarli jak miałam piętnaście lat,czyli dwa lata temu.Moja siostra,która miała wtedy dziewiętnaście lat zaopiekowała się mną i wysłała do szkoły prywatnej,ale odwiedzała mnie i pisała codziennie.Byłam dobrą uczennicą,bo nie chciałam sprawiać mojej siostrze problemów.Tymczasem ona umarła.Dlaczego?Obiecała,że będzie żyć 120 lat i zawsze się będzie mną opiekować,a teraz co?Moje życie pękło.Połamało się na milion kawałeczków i nie wiadomo czy w ogóle jeszcze się złoży w całość.
Tymczasem siedzę w samolocie i płaczę.Lecę do mojego wujka,który zgodził się mną zaopiekować.Nie za dobrze go kojarzę,ale pamiętam,że ma cudowną żonę,Elenę.Dalej nic..kompletna pustka,pomyślałam,że jak go ujrzę to wszystko mi się przypomni.Tylko oby..
Pół godziny później byłam już na lotnisku,w ogóle nie wiedziałam kogo szukać,więc miałam tylko nadzieję,że ten ktoś znajdzie mnie.Postanowiłam więc,że usiądę i po prostu poczekam na cud,bo raczej wątpie,żeby mój kochany wujek mnie rozpoznał tak jak ja go.Po mojej głowie chodziły cały czas te same myśli,o śmierci siostry i od razu zanosiłam się płaczem mimo iż od śmierci mojej siostry minął już miesiąc,ja nie mogłam przestać o niej myśleć.Dzisiaj było zakończenie roku szkolnego,z dumą odebrałam świadectwo z paskiem i udałam się z powrotem na miejsce.Zaraz po uroczystości pojechałam na lotnisko gdzie samolot miał mnie zabrać z Londynu do Barcelony.A teraz co?Siedzę i czekam aż kto mnie odbierze,ale nawet jak ten ktoś wygląda.
Spojrzałam na zegarek była już czternasta.Pomyślałam,że tu zwariuje,nienawidzę czekać,ale muszę,bo nie wiem gdzie się podziać..,postanowiłam sobie cyknąć zdjęcie i wstawić facebooka tak też zrobiłam..
Podpisałam je słowami ,,Czekam" i wstawiłam.Pojawiło się parę komentarzy,właśnie miałam zamiar je przeczytać,gdy ktoś nagle stanął przede mną.Tak,to zdecydowanie musiał być mój wujek Luis.
-Witaj Cassandro!Jak ty wypiękniałaś,niech no ja cię uściskam-powiedział i przytulił mnie z całej siły.
-Dobrze już dobrze-odparłam-A tak w ogóle to nie mów do mnie Cassandra,tylko Cassie.
-Jak sobie księżniczka życzy.-powiedział i się uśmiechnął.
-Nie,tak też nie mów-rzekłam trochę poirytowana.
-Jak chcesz-odparł,trochę zły.Świetnie o to mi chodziło.Zero miłości.-Może pójdziemy na lody?-spytał.
-Nie mam ochoty,może pojedziemy to twojego domu?Chciałabym go obejrzeć-powiedziałam.
-Nie ma sprawy-powiedział i wziął moje walizki.Prowadził je aż stanął przed czarnym BMW.
-Wow,niezła bryka-powiedziałam.
-Dzięki-odparł.
-Gdzie pracujesz?-spytałam,a on nagle zbladł.
-Nie wiesz?-opowiedział pytaniem.
-No raczej bym się wtedy nie pytała-powiedziałam.
-Jestem trenerem FC Barcelony-powiedział.
-A no tak coś słyszałam-powiedziałam.
-Coś słyszałaś?-spytał trochę poirytowany.
-Oj wujku,z twojego klubu kojarzę tylko Messiego.-odparłam.
-Tak myślałem-powiedział,a ja uśmiechnełam się.
Droga mineła nam spokojnie i szybko.Muzyka,która leciała w radiu i obecna sytuacja,pomogły mi przez chwilę nie myśleć o mojej zmarłej siostrze,którą kochałam ponad życie.W samochodzie nie rozmawialiśmy,ale to chyba nawet dobrze,ponieważ nie wiem o czym.Nagle samochód mojego wujka zaparkował przed wielkim domem,byłam zachwycona.
-Niezła chata-powiedziałam.
-Dzięki-odparł i wyciągnął z bagażnika moje walizki.-Zaraz pokażę ci twój pokój,a w sumie zrobi to Elena-stwierdził.-Jutro pojedziesz ze mną na trening,moje piłkarzyki muszą zobaczyć moją śliczną bratanicę-powiedział i otworzył mi drzwi do domu.W środku ujrzałam bardzo elegancki hol i schody,które prowadziły na górę,nagle z za rogu wyszła Elena.I rzuciła się na mnie z ramionami.
-Cassandra!-krzyczała i cmokała mnie w prawy i w lewy policzek.
-Cassie-odparłam.-Witaj ciociu,macie piękny dom-powiedziałam.
-A twój pokój będzie piękniejszy-powiedziała.
-Jak to?-spytałam.
-Będziesz mogła sobie sama go umeblować i wybrać kolor farb-powiedziała,a ja rzuciłam się jej na szyję.
-To samo z łazienką-dodał wujek.
-Dziękuję wam,jesteście kochani-powiedziałam.
-Jutro po treningu możemy pojechać i wybrać powoli już meble-powiedział wujek.
-Dobrze-powiedziałam i uśmiechnełam się.
-A na razie chodź-odparła ciocia i zaprowadziła mnie do mojej tymczasowej sypialni.Pokój był ładnie urządzony,lecz jak ja go urządze będzie o wiele lepiej!
-Mogę się przejść?-spytałam.
-Oczywiście tylko się nie zgub-powiedziała i cmokneła mnie w policzek.
Wziełam szybko kanapkę z kuchni i wyszłam.Spacerowałam tak jakieś dziesięć minut aż dotarłam do parku.Postanowiłam schować się za drzewami i zapalić papierosa.
Papierosy mnie uspokajają,ale nie na zbyt długo.Nie jestem uzależniona,robię to bo wiem,że to mnie zawsze uspokoi.Ponieważ nie wiem co bym robiła myslałam o mojej siostrze.
-Siostrzyczko wiele bym zrobiła,żebyś teraz ze mną była.Żebyś zobaczyła jak odbieram świadectwo.Te wakacje powinnam spędzać z tobą w Miami.Nie w Barcelonie.Tęsknię za tobą-powiedziałam cicho sama do siebie i rozpłakałam się.
Siedziałam tak jeszcze z trzy godziny.Była godzina siedemnasta.Postanowiłam zajść do jakiegoś klubu i kupić sobie popcorn i inne słodycze wraz z napojami.Czeka mnie trudna noc.Zamierzam obejrzeć wszystkie smutne filmy jakiekolwiek są na tym świecie i zawyć się na śmierć.
Wróciłam do domu,była godzina za piętnaście szósta.Ujrzałam moją ciocię jak siedzi i ogląda telewizję,a wujek siedzi obok niej i czyta jaką gazetę.Najwidoczniej jakaś o piłkarzach,bo na okładce był Leo Messi i Cristiano Ronaldo.Mój wujek siedział wkurzony,a gdy mnie ujrzał powiedział:
-Gdzie byłaś?-spytał.
-Na spacerze-odpowiedziałam.-Barcelona to bardzo piękne miasto i byłam też w sklepie,zamierzam zrobić maraton filmowy-dodałam.
-Hm świetnie,baw się dobrze-powiedział i wrócił do swojej ,,lektury".
Powędrowałam do swojego pokoju i poszłam od razu wziąść kąpiel.Kąpałam się dość długo,ale mi to nie przeszkadzało.Uwielbiałam się relaksować,ale musiałam w końcu wyjść.Kiedy wyszłam od razu ubrałam się w piżamkę i zerknełam na wyświetlacz telefonu,była godzina 20:20.
-No chyba za bardzo się zrelaksowałam-powiedziałam sama do siebie,ujrzałam dwie wiadomości,jedna była od mojej przyjaciółki Elizabeth,a druga od mojego byłego chłopaka Nathana,z którym zerwałam dzisiaj,ponieważ związki na odległość mnie nie kręcą,a dobrze wiem,że z niego jest niezły podrywacz.Postanowiłam najpierw przeczytać sms-a od Elizabeth.
,,Cześć kochana!Miałaś do mnie napisać od razu jak wylądujesz!A tu co?Nic...A ja czekam i się niecierpliwie.Tak czy siak Nathan strasznie chodzi wkurzony cały dzień i nie wiem co mam robić!"
odpisałam jej:
,,Przepraszam,że nie napisałam,ale musiałam się wypakować i jakoś uspokoić.Z Nathanem nie rób nic,kiedyś mu przejdzie"
,,Okey,pozdrawiam.Napisz kiedy będziesz miała wolną chwilę"
,,Dobrze"
Następnie postanowiłam przeczytać sms-a od Nathana;
,,Błagam cię wróć do mnie"
Aż mnie zatkało..co on sobie w ogóle myśli?Że co?Nasz związek na odległość przetrwa?Ja wiem,że to nie możliwe i on raczej też.
,,To jest niemożliwe."-odpisałam.
Następnie weszła na chwilę na facebooka,żeby zobaczyć co tam słychać.Od razu napisała do mnie Lily,moja przyjaciółka.
-Jak w Barcelonie?-spytała.
-Nie jest źle-odpisałam i zerknełam na komentarze pod moim dzisiejszym zdjęciem z lotniska.Czytam od góry:
Jake Sweech:
Na co czekasz?Na mnie?!
Elizabeth Weants:
Mmmm laska ^_^
Lily WoW:
Ślicznie :*
Dylan Shek:
@Jake oczywiście,że nie na ciebie ;)
Katrina Bows:
Spoko zdjęcie xD
Były też inne komentarze,ale nie chciało mi się ich czytać,może dlatego,że Jake i Dylan się kłócili o to na kogo czekam.Śmiałam się w duchu,ale tak na serio nie,na mojej twarzy dawno nie zabłysnął uśmiech,ale ja wiem,że to się kiedyś zmieni.
Po paru minutach położyłam się do łóżeczka i włączyłam na tablecie film ,,Trzy metry nad niebem".Liczyłam,że się rozryczę od miesiąca często to robię i co noc,nie chciałam,żeby teraz było inaczej.
Po dwóch godzinach(z przerwami do łazienki) udało mi się skończyć oglądać ten poruszający film.Bardzo się przy tym rozpłakałam i zjadłam dwie paczki chipsów.Postanowiłam,więc zrobić sobie popcorn.Zeszłam na dół do kuchni,a tam pusto.Wszyscy chyba już śpią,więc postanowiłam być cicho,żeby nikogo nie obudzić.I stwierdziłam,że jutro rano pojadę sobie zrobić kolczyk,ale jeszcze nie wiem gdzie.
Po dwóch minutach powędrowałam z powrotem do swojego pokoju,obejrzałam jeszcze odcinek mojego ulubionego serialu ,,Pamiętniki wampirów" i udałam się spać.W końcu jutro o siódmej muszę sobie zrobić kolczyk.
Rano obudziłam się nawet wcześniej niż oczekiwałam,zegarek wskazywał godzinę za piętnaście siódmą,a ja postanowiłam polecieć do toalety i wsiąść szybki prysznic.Załatwiłam codzienną toaletę i udałam się do mojej sypialni przed sobą miałam nie rozpakowane walizki.Postanowiłam otworzyć jedną z nich i wyciągnąć jakieś cichy,jednak nie było to proste,musiałam zapamiętać,że idę dziś na trening z moim wujkiem,więc postanowiłam się ubrać w coś sportowego czyli:
Makijaż zrobiłam bardzo leciutki,ponieważ pomalowałam tylko rzęsy i pomalowałam usta jasno różowym błyszczykiem.Włosy spięłam w kucyk.
10 minut później wyszłam z domu,mów wujek i ciocia jeszcze spali,więc postanowiłam ich nie budzić i sama poszukać jakiegoś salonu gdzie przekuwają uszy,ale u mnie akurat chyba brew.Wyszłam z domu bez żadnego śniadania,ponieważ domyślam się,że moja ciocia bardzo będzie chciała mi je sama zrobić.
Tak więc właśnie siedzę w salonie i wybieram jaki kolczyk chcę,to był trudny wybór więc wybrałam kilka,a co mi tam.Trochę bolało,ale warto było,już się nie mogę doczekać kiedy wreszcie będę dorosła i będę mogła sobie robić sama tatuaże.
Piętnaście minut później właśnie wychodziłam z salonu bardzo zadowolona,a efekt był nieziemski!:
Mi się bardzo podobało i nie obchodziło mnie,że innym może się nie spodobać.Podobałam się samej sobie i to było najlepsze.Byłam ostatnio jakaś dziwna,zaczełam pić,palić farbować sobie włosy i robić kolczyki nie wiadomo gdzie.Przecież to nie byłam ja!A może?Może kiedyś nie byłam sobą?Tylko zgrywałam grzeczną dziewczynkę,która dobrze się uczyła i zawsze była porządna.Teraz wolę ostrzejszą Cassie.
Wparowałam do domu,a tam ujrzałam wujka oglądającego telewizję i ciocię Elenę,która robiła właśnie naleśniki.Kiedy mnie ujrzeli wujek od razu rzekł:
-Gdzie byłaś?-spytał trochę wkurzony.
-W salonie-odparłam i wskazałam kolczyk na brwi.
-Czyś ty zwariowała?-wykrzyczał.
-Nie,mi się podoba-powiedziałam.
-Mnie też-odparła ciocia Elena,a ja ujrzałam w jej oczach poparcie.
-Następnym razem powiedz nam kiedy wychodzisz i,że zamierzasz zrobić sobie dziurę w brwi-rzekł.
-Spaliście-powiedziałam.
-To nie jest wytłumaczenie-powiedział i z powrotem usiadł na kanapie i przewijał po kanałach.
-Śniadanie zaraz będzie - powiedziała Elena
-Dobrze-powiedziałam i usiadłam na kanapie obok wujka.-O której trening?-spytałam.
-O 9-powiedział już trochę uspokojony.
-Zdążymy?-spytałam,gdyż było wpół do 9.
-Jasne-odparł i puścił mi oczko.
Piętnaście minut później wychodziliśmy z wujka domu,wsiadliśmy w jego samochód i pojechaliśmy na Camp Nou.Bylismy chyba akurat na czas.Usiadłam na widowni i czekałam,aż wyjdą piłkarze Barcelony.Kiedy w końcu ujrzałam paru chłopaków poznałam z nich tylko Pedra,Munira,Alvesa i Albę.Reszta szła,a ja za nic nie mogłam przypomnieć sobie ich imion.W końcu wyszła reszta,między innymi:Pique,Messi,,Xavi,Suarez,Iniesta,Bartra i inni,ale nie chce mi się już ich wymieniać.Kiedy wszyscy już stali na murawie,mój wujek rzekł:
-Jak wam już opowiadałem opiekuję się teraz moją bratanicą,Cassandrą.-powiedział.
-Cassie!-wykrzyczałam oburzona.
-Tak,tak-powiedział uśmiechając się do mnie.-Chodź do nas-krzyknął,a ja podbiegłam do nich.-No więc będzie dzisiaj z wami trenowa-dodał,na co chłopaki ucieszyli się,że będą musieli patrzeć na jakąś dziewczynę.-Na początek 5 kółek wokół boiska i tak Cassie ty też-dodał,a ja się uśmiechnełam szeroko,w sumie spoko uwielbiam biegać.
Kiedy biegłam pierwsze kółko bez kompletnego zmęczenia,koło mnie pojawił się Piqe.
-Cześć Pique jestem-powiedział.
-Wiem kim jesteś-odparłam.
-Wiedziałem.-stwierdził.
-Aha,fajnie-powiedziałam i uśmiechnełam się szeroko.I pomyślałam,że na reszcie!Uśmiech na mojej twarzy oby było teraz tylko lepiej.
-No wiesz Dani urządza dzisiaj imprezę,więc jak chcesz to wyciągnij od trenera adres i przyjdź-powiedział i puścił mi oczko.
-Dobrze-powiedziałam i uśmiechnełam się.
Następne 4 kółka mineły szybko,z czego nie zaprzeczę,że przy ostatnim byłam już wykończona.
Kiedy skończyłam ustawiłam się ponownie na zbórkę i czekałam aż reszta piłkarzy skończy biegać. Postanowiłam napić się wody w końcu chyba mi nie zaszkodzi.
Kiedy już wszyscy skończyli mój kochany wujek rzekł;
-A teraz sobie pogramy wybiera...moja kochana Cassie i Messi-powiedział na co wszyscy się zaśmieli,bo zrymował.
-Kto pierwszy?-spytałam.
-Ty-powiedział Leo.
-Okey-odparłam.-Hmmmm....
-Wybierz mnie,wybierz mnie!-krzyknął Pique.
-Wybieram cię-odparłam.
-JEJ!Nara frajerzy-krzyknął Pique.
-Suarez-powiedział Messi.
-Ty zdrajco-rzekł brunet,którego imienia nie mogłam sobie przypomnieć a kojarzyłam go bardzo dobrze.
-Ty!Pokazałam-na bruneta.
-Co ja?-spytał.
-Wybieram cię-powiedziałam.
-Ja mam imię-powiedział.
-Jakoś wyleciało mi z z głowy-powiedziałam,a go zamurowało i nagle wszyscy zaczeli się śmiać,tylko nie on...





Haha już to uwielbiam <3 świetnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńCiekawe jak potoczy się to wszystko dalej, co zrobi Ney, jak ich znajomość się potoczy :D tyle pytań *o*
Czekam na next <3
Dziękuję ogromnie :*
UsuńO matko, wciąga *-*
OdpowiedzUsuńKurde, świetnie piszesz !
Nie mogę się doczekać następnego♥
Ale wiesz, trochę trudno mi się czyta, nie wiem jak innym, ale ta mała czcionka i w ogóle strasznie przeszkadzają:'')
Tylko moja opinia, ale wydaje mi się, że inni też tak uważają:)
Życzę duuużo weny♥
A no i zapraszam do mnie hihi
Usuń[klik]
Poprawię czcionkę :) Dziękuję serdecznie ;)
UsuńŚwietny :) ale ta mała czcionka trochę Przeszkadza :/ Ale do reszty nie mg się przyczepić :) Boskie *.* Jeśli możesz to informuj mnie o kolejnych rozdziałach :) Weny kochana :)
OdpowiedzUsuńDziękuję <3 Okay i zmienię czcionkę :)
OdpowiedzUsuńHaha, świetne! :D Lecę do następnych, a jak będziesz miała ochotę, to zapraszam do mnie ;)
OdpowiedzUsuń